środa, 15 kwietnia 2015

Coraz bliżej lato + insta mix

Heeeeeej! :) Piękny dzień, piękny tydzień, piękna pora roku :) Czego chcieć więcej? Nic tylko korzystać. Do lata coraz mniej czasu, a forma sama się nie zrobi :D Ale spokojnie, dwa miesiące to jeszcze trochę czasu :) Wiadomo, najtrudniej jest zacząć, jednak dla tych spektakularnych efektów, którymi będziemy się za chwilę cieszyć warto ;) I nie chodzi tylko o naszą sylwetkę, największym spektakularnym efektem jest świetne samopoczucie, zwiększoną dawkę endorfin czuć po pierwszym wysiłku, lepszą kondycje zauważymy już po kilku treningach, a pierwszy miesiąc wynagrodzi nam to na pewno kilkoma centymetrami mniej ;) Tak Kochani, to jest odpowiedni moment na podkręcenie naszej aktywności fizycznej! Miłego dnia wszystkim! :)
Dziś wrzucam kilka fotek z mojego instagrama. Jeśli macie ochotę na więcej zapraszam na: https://instagram.com/karolina_jaroszewska/
no i oczywiście zostawiajcie swoje adresy ;) 






sobota, 29 listopada 2014

Złoty środek.

Splot różnych wydarzeń przywiódł mnie tutaj. Do miejsca gdzie chcę pisać z chęcią, nie na przymus. W momencie gdzie naprawdę mam coś do powiedzenia, kiedy odczuwam taką potrzebę.

O co chodzi w życiu?  Każdy z nas chociaż raz zadał sobie tego typu pytanie. 

Co my tu właściwie robimy, po co żyjemy? Jaki jest tego sens? Ot to, właśnie o sens mi chodzi.  Nasze życie musi go posiadać. Musimy czuć, że mamy po co żyć, że jest w nas jakaś idea. Pewien cel, do którego dążymy. Ale czy tak jest? Czy każdego dnia budzimy się z przekonaniem, że idziemy tą właściwą drogą?
Każdy miewa gorsze chwile, głowę pełną wątpliwości. Myśli porozrzucane nie chcą ułożyć się 
w jakąś logiczną całość. CHAOS, poczucie beznadziejności i totalnego rozbicia. Właśnie wtedy zadajemy sobie pytanie: Co ja tu właściwie robię?!
Harmonia, stabilizacja, poczucie szczęścia - do tego przecież dążymy. JAK TO OSIĄGNĄĆ?
Nie ma uniwersalnej metody. ZŁOTY ŚRODEK. Musimy go znaleźć, musimy czuć że to co robimy, to właśnie nasz złoty środek na życie, na nadanie mu sensu. Co robię aby być szczęśliwym człowiekiem? Przede wszystkim żyję w zgodzie ze sobą.  Nic na przymus, nic na przekór sobie. Odnalazłam w swoim życiu te czynności, które sprawiają mi radość. Z jednego wielkiego worka wyjęłam to, co czyni mnie szczęśliwym człowiekiem. I wiecie co? W końcu doszłam do wniosku, że nie potrzebuję dużo. Nie chcę tej zachłanności, przepychu, w którym żyłam. Kilka konkretnych perełek-tak to zdecydowanie mój złoty środek. Konkrety.
W MOIM ŻYCIU NIE MA MIEJSCA NA WSZYSTKO, ale:

  • moje studia - moja przyszłość, moja przyszła praca, mój dobry wybór, wiem że to ma sens, że nie studiuję dla papierka, nie tracę czasu na coś, co nie ma wgl sensu.
  • obecna praca - przejściowa, ale dająca ogrom satysfakcji, motywacji, radości
  • moi bliscy - pomijając rodzinę, na którą zawszę mogę liczyć, skupiam się na znajomościach ważnych, poświęcam czas dla ludzi, których jestem pewna bardziej niż kogokolwiek innego, nie tracę energii i czasu dla osób, którzy przy jednym błahym problemie odejdą i będą udawali, że tak naprawdę to my się nie znamy, albo co gorsza zaczną klaskać ze szczęścia na moje potknięcie. Takich ludzi nie chcę w moim życiu. 
  • samorealizacja - nowe doświadczenia, ale też proste czynności, które takie poczucie mi dają.
  • odpoczynek - każdy musi czasami odsapnąć, więc nie ma co tłumaczyć :)
  • potknięcia, błędy, problemy - zdarzają się wszystkim, bez wyjątku. To także dobra lekcja, najlepsza. Wyciągam wnioski, staram się poprawić to na co mam wpływ. Ale przede wszystkim akceptuję, że moje życie nie jest idealne i nigdy nie będzie. Kocham to co mam. 
Po co to wszystko piszę? Dla siebie :) Mam potrzebę przelanie tego co czuję tutaj, na bloga. Jeśli przy okazji ktoś uzna ten tekst za wartościowy i w pewien sposób odniesie go do siebie, będę tym bardziej szczęśliwa :)


Do następnego!
Karolina


niedziela, 2 listopada 2014

Raz, dwa, trzy... botoks bombą jesteś Ty!

Mam trochę długi nos, ale nie jakoś bardzo. Da się żyć :D Po prostu nie jest idealny. Mam wąskie usta, ale nie przeszkadza mi to. Oczy mam normalne, zwykłe, niebieskie. Problemy z cerą też są moją codziennością. Z natury mam dość okrągłą twarz, więc jak jest dwa kilo na plusie to taka trochę piłeczka ze mnie. Czy jestem brzydka? Nie, według mnie nie. Powiem nawet nieskromnie, że podobam się sobie. Oczywiście mam gorsze dni i chciałabym mieć "to zamiast tego" i "tu mniej, a tu więcej". Dlaczego o tym piszę? Bo odwiedzam ostatnio internety i boję się. Boję się, że kiedyś zrobię sobie coś takiego:
Zaznaczam z góry: TO NIE JEST FORMA HEJTU I NA MOIM BLOGU GO NIE ZNAJDZIECIE. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Może to kwestia gustu, a o gustach się nie dyskutuje, ale dla mnie to jest przede wszystkim bardzo smutne. Jak widzę te wszystkie "przemiany" normalnych (wcale niebrzydkich wg mnie)  kobiet, to jest mi naprawdę smutno. Jeśli nasze wyczucie estetyki będzie ewoluowało w stronę nadętych ust, wypełnionych policzków i jak najkrótszego nosa, to za kilkanaście lat na ulicy będziemy mieli do czynienia ze zjawiskiem pt: "atak klonów". No kurczę, czy naprawdę potrzebujemy tych wszystkich botoksów, silikonów i sama jeszcze nie wiem czego? Czy nie jesteśmy piękne bez tej całej plastikowej otoczki? Jesteśmy! Tylko zamiast spędzać czas u chirurga plastycznego, poświęćmy go na wydobycie piękna z samej siebie, jeśli tego nie zaczęłyśmy robić. Sposobów jest milion, nie będę ich teraz wymieniać. Przykre, że idziemy na łatwiznę i całą robotę "odwala" za nas lekarz medycyny estetycznej. Doprawia nam sztuczny nos, a wraz z nim sztucznie podbudowuje poczucie naszej wartości. Bo nie wierzę, że kobieta, która, kocha swoje ciało, robi sobie jakiekolwiek medyczno-estetyczne poprawki. To jest siła kompleksów i ona prowadzi nas do kliniki. Pamiętajmy o jednym: piękna nie można kupić. Piękno można wydobywać, można o nie dbać albo je zaniedbać. Ale nigdy go nie kupimy. Kupimy jedynie pełniejsze policzki, krótszy nos, większe usta. Ale to nie jest prawdziwe, naturalne. To jest sztucznie wykreowany wizerunek istoty idealnej, tylko że najczęściej wygląda karykaturalnie, bo ludzie idealni nie istnieją. Na koniec zostawiam kilka zdjęć ku przestrodze, a sama idę poczuć się piękniej. Jak? Poczytam książkę. Dziś upiększam moją kulturalną sferę życia, bo przez notoryczny brak czasu, ostatnio trochę zbrzydła.




















niedziela, 12 października 2014

Czas zacząć.

Witam wszystkich bardzo serdecznie :) Właśnie zaczyna się moja przygoda z blogowaniem. Choć blog powstał już jakiś czas temu, dopiero dziś tworzę pierwszy post. Nie chcę przypisywać konkretnej kategorii, lifestyle - czyli to co możecie znaleźć na wielu blogach. Mam taką potrzebę, chciałabym dzielić się z Wami tym, co uznam za odpowiednie, wartościowe. Nie będę teraz pisać o sobie. Mam nadzieję, że wszystko co chciałabym abyście o mnie wiedzieli, ukaże się w każdym kolejnym poście. Pozdrawiam  i przesyłam dużo uśmiechu w ten spokojny, niedzielny, jesienny dzień :)